Adam Kozieł z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka twierdzi, że w dzisiejszym świecie powszechny u Tybetańczyków nacisk na niestosowanie przemocy jest ogromną, uniwersalną wartością. Świat potrzebuje dziś, jak nigdy przedtem, konstruktywnej alternatywy dla terroryzmu, wojny i chyba może znaleźć ją w Tybecie - jeśli tylko da mu szansę...
- Podbudowane filozoficznie podejście Tybetańczyków do faktu odzyskania niepodległości, będące realizacją zasad religii tybetańskiej, jest takim sposobem idealnym. Nadawałby się on dla całego świata, ale nie jest to realne, ponieważ sami widzimy, że nie odnosi to pożądanych skutków.
XIV Dalajlama w dniu rozpoczęcia wojny w Iraku powiedział: "jedyne co pozostaje, to modlić się"...
- Nie przyniosło to w żaden sposób zmiany sytuacji, bo nie wyniknęło z woli obu stron.
Taka postawa powoduje, że ten kraj znika z naszego globusa...
- Jest to wina całego świata zachodniego, który o Tybecie całkowicie zapomniał. Amerykanom od czasu zacieśnienia kontaktów z Chinami przestało zależeć na wspieraniu Tybetańczyków w dążeniach niepodległościowych. Jest to dla Tybetu sytuacja bez wyjścia; w dużej części jego los jest już przesądzony. W tej chwili budowana jest linia kolejowa, która ma połączyć Tybet z Chinami. W ciągu dwóch lat ta budowa prawdopodobnie zostanie zakończona i dojdzie do bardzo silnej sinoizacji Tybetu. Już w tej chwili osadnicy chińscy, którzy tam przybywają, otrzymują różnego rodzaju udogodnienia i wsparcie ze strony rządu chińskiego. W niektórych miejscach Tybetańczycy są już mniejszością, np. Lhasa dzieli się na niewielką część tybetańską i znacznie większą, lepiej rozwiniętą - część chińską.
W dobie atomowej Tybet dla Chin ma dużą wartość strategiczną - na jego terenie znajdują się chińskie bazy nuklearne. Chińczycy odkryli proch, papier, jedwab, może nawet, jeszcze przed Kolumbem, odkryli... Amerykę. Jako potęga gospodarcza to oni dyktują warunki dla reszty świata.
- Mimo to dziwi mnie brak zainteresowania reszty świata sytuacją w Tybecie. Cały świat przyjął już tę sytuację za fakt dokonany.
A może ten świat przed oczami ma jedynie idealistyczne wyobrażenie Tybetu jako mitycznej krainy wiecznej młodości ("Shangri-la"), zawieszonej pomiędzy światem bogów a ludzi? Pomiędzy nimi lokuje się świat zwierząt. Jak dziś w Tybecie wygląda ich ochrona?
- Tybet rzeczywiście jest umieszczony pomiędzy światem bogów i ludzi - podróżując tam odnosi się takie wrażenie. Pytany o to, co najbardziej podoba mi się w Tybecie, odpowiadam, że kolor nieba - taki, jak nigdzie indziej na świecie: żywy i baaardzo... niebieski. Może wynika to z bliskości do nieba, bo tam najniższe miejsce, w którym możemy się znaleźć ma wysokość około 3600 m n.p.m.
Według światowych organizacji zajmujących się Tybetem i badających zachodzące na miejscu zmiany, pod względem liczebności poszczególnych gatunków tamten świat jest coraz uboższy. Niemniej jednak, podczas naszych wędrówek udawało nam się spotykać np. stada jaków - tych hodowlanych, ale i dzikich, a pod samym Mount Everestem - stada kozic.