Natomiast ci, którzy budowali i pracowali na piękno Angkoru, który dzisiaj możemy podziwiać, to byli niewolnicy. Ich życie było bardzo ciężkie. To oni pozyskiwali i dźwigali ogromne kamienne bloki, które następnie były obrabiane przez rzeźbiarzy. Nikt nie liczył się z ich śmiercią. Nawet nie mamy do dnia dzisiejszego, żadnych szacunkowych danych ile osób poniosło śmierć przy wznoszeniu tego kompleksu. Rozwój i rozkwit Angkor Watu trwał do śmierci króla Suriawarmana II, do roku 1152. Po śmierci króla kiedy ministrowie dokonali przeglądu skarbu państwa okazało się, że skarbiec jest pusty, że państwu zagraża katastrofa.
Okazało się wówczas, że na rozbudowę Angkor Wat i innych świątyń wznoszonych w tamtym czasie w obrębie Angkoru król wydał więcej środków niż jego czterej poprzednicy razem wzięci. W tamtym czasie oprócz Ankoru wzniesiono inne świątynie, wiele z nich ozdabiano złotem, srebrem, drogocennymi kamieniami, stąd przyczyniło się do opróżnienia skarbca królewskiego i do początku upadku imperium Khmerskiego.
Po odwiedzeniu Angkoru, miasta Siam Reap, gdzie zobaczyliśmy obowiązkowy niezwykle barwne przedstawianie tańców khmerskich udaliśmy się dalej na południe kraju.
Kambodża to nie tylko Angkor Wat, czy zespół świątynny Ankor, to nie tylko stolica Phnom Pen, to nie tylko wielkie jezioro Son Lep, ale to również piękna przyroda, piękne plaże i piękna, bogata tradycja.
Kambodża w ostatnich latach otrzymała na pomoc ponad 0,5 mld dolarów i np. w stolicy Phnom Pen mieliśmy dosyć czasu żeby pochodzić sobie po mieście, widzieliśmy siedziby międzynarodowych organizacji, które niosą pomoc. Była tam m.in. organizacja "Lekarze Bez Granic", "UNESCO", " Czerwony krzyż", ale również na wsiach widywaliśmy szkoły, szpitale, przytułki wzniesione w ostatnich czasach z wykorzystaniem środków z rożnych fundacji lub przez rządy innych państw.